Przejdź do głównej zawartości

Po przerwie

Bardzo dawno mnie nie było. Miałam swoje sprawy, o których może kiedyś napiszę. Mój laptop się spalił. Mam już nowy, lepszy. Jednak nie wiem dlaczego nie lubię pisać postów na laptopie. Wolę wersję mobilną. Smartphon, którego używałam do tej pory jest przestarzały i ma mały ekran. Nie przeszkadzało mi to. Problem polegał na tym, że ciągle protestował na brak pamięci wewnętrznej mimo, że używałam też zewnętrznej karty microSD. W końcu musiałam odinstalować aplikację Blogger, bo nie chciały działać bardziej mi potrzebne aplikacje np. translator. I nagle z odsieczą przyszedł mój brat. Nigdy nie potrzebował telefonu, więc używał jakąś małą starą komóreczkę , bez Internetu i udogodnień. Ostatnio poznał jakieś ciekawe towarzystwo i ciągle go nie ma w domu. Bez przerwy ktoś do niego pisze i dzwoni. Jego stary telefon tego nie wytrzymał. Poza tym stwierdził, że przyda mu się mobilne gg. I zapytał mnie czy da się kupić smartfona za 200 zł żeby aplikacja gg chodziła bez problemów. Wyśmiałam jego skąpstwo. zaczęliśmy szukać tanich a dobrych smartfonów.
oczywiście żaden nie mieścił się w jego oczekiwaniach cenowych. Poszliśmy więc na układ: ja oddałam mu swój telefon a on mi dołoży ze 2 stówy do nowego. Tak też się stało. Ponieważ miałam trochę oszczędności pojechałam kupić nowy telefon. Mój wybór padł na HTC Desire 310. W sklepie powiedziano mi, że potrzebuję do niego karty microsim. Popędziłam więc z mamą (właścicielką numeru) do salonu Play wymienić kartę na mniejszą. Na szczęście w mojej sieci wymiana jest darmowa, ale co się ostałyśmy w kolejce to nikt nam nie odda. W salonie również utwierdzono mnie w przekonaniu, że tu jest potrzebna karta micro. W domu otwieram telefon by włożyć kartę i okazuje się, że slot jest na kartę starszego typu, a producent odradza używania w tym modelu microsim...
Dobrze, że najpierw to sprawdziłam zanim wyłamałam kartę z plastikowej płytki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nigdy nie pracuję "za darmo"

W tym wpisie dowiecie się czym jest dla mnie wolontariat, jak nie dać się wykorzystać, w jakich formach wolontariatu brałam udział i dlaczego uważam, że wolontariat bywa lepszy od praktyk zawodowych. Wolontariat wielu osobom kojarzy się po prostu z pracą za darmo. Jeszcze innym z jakimś poświęceniem, lub pomocą potrzebującym. Ja uważam, że jest to wspaniała okazja do zdobycia doświadczenia, zrobienia czegoś dobrego lub wzięcia udziału w organizacji sporego wydarzenia. Ja miałam do czynienia z różnymi jego formami i zdarzało mi się pracować za darmo i możecie mi wierzyć, kiedy jestem wolontariuszem to nigdy nie pracuję za darmo. Nie dlatego, że oczekuję wynagrodzenia, po prostu zwykle moje zaangażowanie mi się opłaca. Brzmi to dziwnie? Możliwe, w końcu wolontariusz powinien być bezinteresowny. Wiem jednak, że wolontariat to coś więcej niż bezinteresowna pomoc, czy praca za darmo. I nie ma w tym nic złego, że mamy wobec niego oczekiwania. W końcu żeby być wolontariuszem trzeba sp...

Za dużo muszę, za mało chcę

Ostatnio miałam za dużo wolnego i nie mogę się teraz pozbierać. Nie wykorzystałam tego czasu w produktywny sposób. Dużo spałam i niewiele robiłam. Teraz gdy przyszedł poniedziałek prawie wpadłam w panikę, bo sobie przypomniałam ile rzeczy sobie nie rozplanowałam w czasie i teraz mi się skumulowało. To nie tak, że niczego przez ten czas nie robiłam. Zmusiłam się na przykład do napisania artykułu o zarządzaniu sobą w czasie (co za ironia). Po dwóch dniach wymęczyłam prawie 1200 słów i wysłałam do redakcji. Czekam teraz na poprawki. Jak się ukaże to się pochwalę. Zaczęłam też szyć pierwszą część stroju historycznego, w którym może będę oprowadzać na wiosnę turystów. Nie będzie to jakaś idealna rekonstrukcja, ale niech przyn...

Wychodzę z szuflady!

Choć na to nie wyglądam (zwłaszcza teraz, po tych wszystkich kursach harcerskich i z zakresu turystyki, gdzie uczyli mnie bycia liderką i inicjatorką wszelkich aktywności) zawsze nią byłam: szarą myszką nie wychylającą się z kąta, siedzącą cicho i nie narzucającą się. Zawsze byłam nieśmiała, skryta i miałam trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji. Nie potrafiłam się przełamać w wielu kwestiach, choćby w kwestii tego bloga, który ma już kilka lat i prawie nikt o nim nie wie. Moje obawy są irracjonalne, ale je mam nawet teraz, kiedy postanowiłam przestać się kryć z pisaniem i pokazać przyjaciołom ten mój skrawek Internetu... Dlaczego pisałam w tajemnicy nawet przed najbliższymi? Sama nie wiem... Chyba taki mój urok, że chcę wszystko dopracować do perfekcji zanim komuś pokażę, a przecież ten blog nie jest idealny. I nigdy nie będzie. Są na nim posty pełne błędów, zbyt dziecinne, albo nawet głupie. Mam specyficzny gust w kwestii kolorów, tła i czcionki, o czym się przekonałam nie...

Łączna liczba wyświetleń