Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Czeka mnie sporo pracy...

Ostatnie tygodnie w moim życiu były pełne przemyśleń, niezdecydowania, chaosu i rozczarowania. Gdyby ktoś mi się przyjrzał z boku pewnie podejrzewałby depresję, albo chociaż jesienną chandrę połączoną z lenistwem na maxa. Ostatnio nie robiłam zbyt wiele, ani w domu, ani poza nim. Moją głowę zaprzątały myśli, które za wszelką cenę próbowałam odpędzić. Efekty tego odpędzania były bardzo słabe, wręcz pogłębiały tylko moje poczucie, że stoję w miejscu i moje wysiłki nie prowadzą mnie do założonego celu. Zdążyłam przewartościować moje założenia i postanowienia. Uznałam, że muszę zmienić strategię, bo ta obecna jest niedostosowana do mojego sposobu bycia. W efekcie w ogóle nie mogę skupić się na obecnych zadaniach i choć nie wymagają one wielkiego wysiłku to strasznie mnie męczą.    No dobrze, ale o co chodzi? W zeszłym roku uznałam, że powinnam odpuścić sobie studia magisterskie. Miałam wtedy dwa powody: już we wrześniu wiedziałam, że potrzebuje przerwy i miałam ochotę pójść do p

Ten moment kiedy już wiesz co chcesz w życiu robić

Gdy byłam na praktykach w AIP Lublin, chodziłam z prezentacją o Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości do lubelskich studentów. Docelowo mieli być to studenci potencjalnie zainteresowani przedsiębiorczością, biznesem i innowacjami. Przyszli właściciele firm, dla których właśnie istnieje AIP. Częścią prezentacji, gdzieś na początku, było pytanie w stylu: Kto chce pracować dla kogoś a kto chce prowadzić własną firmę? Miało to pobudzić studentów do refleksji co chcą w życiu robić. Zwykle mało kto odpowiadał na to pytanie, choć wymagało tylko podniesienia ręki jak na głosowaniu. Nawet ludzie z V roku, stojący już u progu życia bez zniżek studenckich, mieli miny jakby nigdy się nad tym nie zastanawiali. Na początku był to dla mnie szok. Ja swoją wizję w jaki sposób chcę pracować mam od dziecka. I wiadomo, że życie mi te plany zweryfikowało, że zmieniły mi się kilka razy moje cele, że niektóre plany to pobożne życzenia, ale ja w danym momencie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć

Nigdy nie pracuję "za darmo"

W tym wpisie dowiecie się czym jest dla mnie wolontariat, jak nie dać się wykorzystać, w jakich formach wolontariatu brałam udział i dlaczego uważam, że wolontariat bywa lepszy od praktyk zawodowych. Wolontariat wielu osobom kojarzy się po prostu z pracą za darmo. Jeszcze innym z jakimś poświęceniem, lub pomocą potrzebującym. Ja uważam, że jest to wspaniała okazja do zdobycia doświadczenia, zrobienia czegoś dobrego lub wzięcia udziału w organizacji sporego wydarzenia. Ja miałam do czynienia z różnymi jego formami i zdarzało mi się pracować za darmo i możecie mi wierzyć, kiedy jestem wolontariuszem to nigdy nie pracuję za darmo. Nie dlatego, że oczekuję wynagrodzenia, po prostu zwykle moje zaangażowanie mi się opłaca. Brzmi to dziwnie? Możliwe, w końcu wolontariusz powinien być bezinteresowny. Wiem jednak, że wolontariat to coś więcej niż bezinteresowna pomoc, czy praca za darmo. I nie ma w tym nic złego, że mamy wobec niego oczekiwania. W końcu żeby być wolontariuszem trzeba sp

Co robi przewodnik kiedy nie ma wycieczek?

Tak jakoś mi wychodzi to pisanie raz w tygodniu góra. Postanowiłam się poprawić i pisać trochę częściej, albo chociaż konkretniej. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Zaczęłam pisać tego posta w nocy, nie mogąc spać. (Myślę, że lepiej ten czas spożytkować na pisaniu, niż na bezsensownym tłoczeniu myśli w głowie.) Kontynuowałam w autobusach i kończę (zawinięta w ciepłą kołdrę, z herbatą w ręku) po kilkudziesięciu godzinach od rozpoczęcia.  Chciałabym się podzielić z Wami tym co robi przewodnik kiedy jest zimno, mokro i nie ma tak zwanego sezonu* na wycieczki. Nie opowiem tego z perspektywy super przewodnika, który ma kalendarz wypchany już na pół roku z góry. Ani tym bardziej z perspektywy pilota, który w zimie jeździ może trochę rzadziej, ale wciąż ma zlecenia. Ewentualnie autokar zamienia na samolot i pilotuje grupy zwiedzające ciepłe kraje. Opowiem Wam to z perspektywy początkującego przewodnika, który pracuje tylko w sezonie i oprowadza głównie wycieczki szkolne. Czyli większość roku

Za dużo muszę, za mało chcę

Ostatnio miałam za dużo wolnego i nie mogę się teraz pozbierać. Nie wykorzystałam tego czasu w produktywny sposób. Dużo spałam i niewiele robiłam. Teraz gdy przyszedł poniedziałek prawie wpadłam w panikę, bo sobie przypomniałam ile rzeczy sobie nie rozplanowałam w czasie i teraz mi się skumulowało. To nie tak, że niczego przez ten czas nie robiłam. Zmusiłam się na przykład do napisania artykułu o zarządzaniu sobą w czasie (co za ironia). Po dwóch dniach wymęczyłam prawie 1200 słów i wysłałam do redakcji. Czekam teraz na poprawki. Jak się ukaże to się pochwalę. Zaczęłam też szyć pierwszą część stroju historycznego, w którym może będę oprowadzać na wiosnę turystów. Nie będzie to jakaś idealna rekonstrukcja, ale niech przynajmniej wygląda na XVII wiek. Zresztą zawsze chciałam zrobić coś takiego. Odwiedziłam też rodzinę i znajomych. Wypoczęłam, pograłam w ulubione gry. Niby wszystko ok. Tylko dlaczego się stresuję? Bo nagle się okazało, że odłożyłam na później za dużo ważnych spraw. Tera

Wychodzę z szuflady!

Choć na to nie wyglądam (zwłaszcza teraz, po tych wszystkich kursach harcerskich i z zakresu turystyki, gdzie uczyli mnie bycia liderką i inicjatorką wszelkich aktywności) zawsze nią byłam: szarą myszką nie wychylającą się z kąta, siedzącą cicho i nie narzucającą się. Zawsze byłam nieśmiała, skryta i miałam trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji. Nie potrafiłam się przełamać w wielu kwestiach, choćby w kwestii tego bloga, który ma już kilka lat i prawie nikt o nim nie wie. Moje obawy są irracjonalne, ale je mam nawet teraz, kiedy postanowiłam przestać się kryć z pisaniem i pokazać przyjaciołom ten mój skrawek Internetu... Dlaczego pisałam w tajemnicy nawet przed najbliższymi? Sama nie wiem... Chyba taki mój urok, że chcę wszystko dopracować do perfekcji zanim komuś pokażę, a przecież ten blog nie jest idealny. I nigdy nie będzie. Są na nim posty pełne błędów, zbyt dziecinne, albo nawet głupie. Mam specyficzny gust w kwestii kolorów, tła i czcionki, o czym się przekonałam nie

Uwielbiam zmianę czasu na zimowy

Jest niedziela 8.00 a ja już jestem wyspana i po śniadaniu. Niby nic nadzwyczajnego, zwykle muszę wstawać o 7.00 a nawet wcześniej gdy mam wycieczki. Problem polega na tym, że o ile jestem wstanie wstać o 5.30 (jak muszę) i dobrze się czuję, o tyle o 7 rano wpadam chyba w jakąś fazę snu, która mi nie pozwala się obudzić. Przynajmniej w lecie tak jest i nie mogę się przestawić, bo próbowałam. Zmiana czasu na letni jest jakimś koszmarem trwającym pół roku i kończącym się w ostatnich dniach października, kiedy cofamy zegarki na czas zimowy. Wszyscy wtedy narzekają, że znowu muszą się przestawiać, że to zbyteczne i powoduje choroby, a ja nie mogę się doczekać. Podobno to czas letni jest naturalny dla Polski. Dla mnie naturalny jest czas zimowy i to w zimie jest mi łatwiej funkcjonować w świecie wstającym o 7 rano i podążającym na 9 do biur i na uczelnie. Być może związek z tym ma to, że urodziłam się w zimie. A może po prostu tak mam i nic tego nie zmieni? Jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze

Maszyna do szycia potrzebna od zaraz!

Ostatnio szukałam narzuty na wersalkę. Na razie w celu jej przykrycia używam starego koca, ale jest on już bardzo zniszczony i czasami trzeba go zdjąć, żeby go uprać lub po prostu zmienić trochę wygląd pomieszczenia. Założyłam sobie budżet i przeszłam po sklepach z odpowiednim asortymentem. Niestety moje oczekiwania okazały się zbyt wygórowane. Nic mi się nie podobało! Pomijam już fakt, że mój budżet był wystarczający, żeby kupić coś w Pepco, ale już za niski, by zajrzeć do Home&you. Nawet w tych lepszych sklepach nie było niczego godnego uwagi i ceny widniejącej na metce. Miałam jeszcze możliwość przeszukania ciuchlandów, ale raz, że nigdy nie umiałam wyszukiwać niczego wartościowego w takich sklepach, a dwa nie bardzo podobała mi się perpektywa kupienia czegoś starego i śmierdzącego środkami, którymi spryskują rzeczy. To nie tak, że mam coś przeciwko używanym rzeczom. Wręcz przeciwnie. Wiekszość moich ubrań noszę po kimś i są to zazwyczaj moje najlepsze ciuchy, na które normalnie

Natłok myśli

Dziś w nocy nie mogłam spać. Jak zwykle gdy długo nie piszę mam potem problem z natłokiem myśli, które układają mi się w gotowe posty do napisania. Gorzej, że rano niewiele pamiętam i jestem tak zmęczona, że nie chcę sobie przypominać. A było by co pisać. Myślę jednak, że powoli uda mi się to wszystko ogarnąć w mojej głowie i zmieścić na blogu. Chciałabym teraz opowiedzieć o tym co działo się kiedy nie pisałam tego bloga. Dwa lata temu zaczęłam trzeci rok studiów i musiałam zająć się swoją pracą licencjacką. To był na pewno jeden z czynników, dla których porzuciłam blogowanie. Międzyczasie mój chłopak postanowił mi się oświadczyć. (Jesteśmy teraz niecały rok przed ślubem i właśnie rozglądamy się za obrączkami.) Licencjat obroniłam dopiero we wrześniu, tuż przed końcem rekrutacji na II stopień. Już przed wakacjami myślałam o tym, by zrobić sobie rok przerwy na studiach. Nie czułam się dobrze i nie chciałam robić nic na siłę. Niestety zrobiłam wbrew sobie i uległam presji otoczenia: &q

Jak ten czas dziwnie leci...

Minęło dwa lata odkąd napisałam ostatniego posta tutaj. Nie pamiętam dlaczego przestałam pisać. Od tego czasu zmieniło się prawie wszystko. Przeszłam kawał drogi w życiu i jestem teraz w innej sytuacji. Na pewno jestem mądrzejsza i mam nadzieję bardziej dorosła ;) Jedno jest pewne jestem inna i nefrytowy musi przejść zmiany. Przejrzałam stare posty i pierwsze co zrobię to poprawię błędy i literówki. Wszystko po to, żeby dało się je czytać, bo chyba pierwszy raz w życiu nie chcę skasować tego co już napisałam. Ostatnio założyłam nowego bloga, napisałam 5 postów i skasowałam wszystko. Dzięki Bogu zapomniałam o tym blogu i dlatego ocalał. Bardzo mi go brakowało. Nie wiem jak długo będę pisać i czy w ogóle uda mi się robić to regularnie. Chcę jednak nad nim popracować. Może nawet się przełamię i ujawnię w mediach społecznościowych? Na razie powiedziałam o moim blogowaniu narzeczonemu i postaram się niedługo mu pokazać co wypisuje. Zobaczymy jak to się potoczy. Najważniejsze jest, że wci

Łączna liczba wyświetleń