Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Nie ma nic za darmo, ale może być bezpłatne

Nie raz słyszę, że nie da się czegoś zrobić bez pieniędzy. Ludzie mówią, że nie robią czegoś, bo ich na to nie stać. Widzą tylko przeszkody: nie nauczę się fotografii, bo nie stać mnie na kurs; nie ćwiczę, bo mnie nie stać na trenera, ani na siłownię; nie rozwijam się, bo szkolenia są drogie, no i to strata pieniędzy. Wymówki na każdym kroku. Zwykle komentarze tego typu zostawiają internauci pod filmami, artykułami i grafikami zachęcającymi do zmiany w życiu. Z jednej strony chcą coś zmienić więc obserwują tych co coś zmienili, ale ciągle mają wymówkę, że "normalnego człowieka na to nie stać" i wyliczają im ile to musiało kosztować jak choćby pod jednym z ostatnich filmów Pauliny z Mówiąc Inaczej...  To prawda. Wiedza jest droga, rozwój osobisty też. Wynajęcie trenera, zapisanie się na siłownię, czy na kurs, zakup książki to wszystko kosztuje. Nie każdego na to stać. Mnie w tej chwili też nie stać, mam inne wydatki. Zarobię pieniądze to zainwestuje w kolejny kurs, karnet n

Nie umiem składać życzeń ;)

Moi drodzy, Bardzo długo zastanawiałam się co napisać z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Miałam pomysł nagrać życzenia w postaci filmiku, ale ze względu na spuchnięte dziąsło i ochrypłe gardło zrezygnowałam z tego pomysłu. Może za rok. Myślałam o napisaniu czym dla mnie są te święta, ale mam bardzo radykalny pogląd, który mało kto rozumie, o czym przekonałam się na Twitterze (szczęśliwie dyskutowały tylko kulturalne i całkiem sympatyczne osoby). Miałam też w ogóle nie pisać o świętach, bo nie lubię za bardzo w te dni udzielać się w mediach społecznościowych. Postanowiłam jednak złożyć wszystkim życzenia tu, na blogu. Musicie mi wybaczyć, że nie są tak piękne jak bym chciała. Dochodzę do wniosku, że dopiero się uczę składać życzenia. Zawsze nie lubie momentu dzielenia się opłatkiem, bo brakuje mi słów, a suche „Wesołych Świąt” mnie nie urządza. To samo zresztą mam kiedy składam życzenia urodzinowe. Jeszcze jak jestem wśród najbliższych to jakoś mniej mi to przeszkadza. Nie lubię

Kiedy dopadają mnie wątpliwości...

To już druga (hmm... a może trzecia?) zima, która jest dla mnie trudnym czasem. Dopada mnie wtedy sezonowość pracy w turystyce. Nie mam jeszcze pomysłu, który pozwoli mi o sezonowości w turystyce zapomnieć. Wierzę jednak, że za rok znajdę pomysł na ofertę zimową dla turystów w Lublinie, którym niestraszne deszcze, mrozy i noc o 16.00. Na razie sama mam ochotę zimę przespać, bo codziennie łapię się na tym, że nie do końca wiem co robić. Od miesiąca przechodzę intensywne szkolenie na pośrednika firmy ubezpieczeniowej. Wciąż muszę popracować nad kilkoma blokadami, ale myślę że coś z tego będzie. To na razie jest taki mój plan na zimę. Od 1 stycznia rusza moja firma, która miała ruszyć już 15 grudnia, ale z wielu względów musiałam przełożyć datę rozpoczęcia działalności. Czy to dobrze? Okaże się. Na razie uczę się wszystkiego od podstaw. Nie mam pojęcia o wielu kwestiach związanych z prowadzeniem działalności, ale mam kogo zapytać. I chyba będę musiała szybciej niż myślałam, bo im więce

Kiedyś to były czasy...

Wiele osób ma poczucie, że nie urodziło się w swoich czasach. Uważają, że dużo lepiej czuliby się w średniowieczu, albo w XIX wieku. Mają na to szereg argumentów. Na każdym kroku podkreślają jak bardzo nie pasują do współczesności. Snują idealistyczne wizje ich ulubionej epoki jednocześnie ochoczo korzystając ze zdobyczy cywilizacji, które nie istniały w tamtych czasach. Też tak kiedyś miałam.  Zdecydowanie chciałam żyć w prostszych czasach niż współczesne. No, bo dziś wszystko jest takie skomplikowane. Ogrom informacji, które przyswajamy, związana z tym dezinformacja, rozbudowany system fiskalny, prawo, itd. Łatwo nie jest, szczególnie jak się chce być świadomym obywatelem. Kiedyś było łatwiej. Przynajmniej nam się tak wydaje. Życie było proste. Role społeczne były z góry ustalone. Człowiek nie miał za dużo wyborów. Niektórzy nie mieli wyboru nawet tego co zjedzą na obiad. Kobiety miały obowiązek wyjść za mąż, urodzić dzieci i prowadzić dom. Mężczyźni mieli tego domu bronić i zabe

O tym dlaczego warto adoptować zwierzaka

Jedno z pierwszych zdjęć w naszym domu Zanim zdradzę Wam co knuję w najbliższym czasie muszę napisać o jednej z najlepszych decyzji jakie podjęłam te kilka miesięcy temu. Zawsze bałam się odpowiedzialności jaką niesie posiadanie zwierzaka, który przecież zostanie z nami nawet kilkanaście lat i będzie od nas całkowicie zależne. Miałam przed oczami te sytuacje kiedy zwierzę jest chore a mnie nie stać na leczenie, albo kiedy umiera a mnie łamie się serce. Najgorsze jednak byłoby gdybym musiała zwierzaka oddać, bo np. nie mogłabym zabrać go ze sobą tam gdzie się przeprowadzę. Ten fatalizm spowodowany był głównie tym, że nigdy nie było w moim domu psa ani kota, a chomik, o którego wybłagałam rodziców żył tylko rok i bardzo przeżyłam jego śmierć. To wydaje mi się teraz śmieszne. Przecież tyle osób ma zwierzęta. Ja się bałam, że zawiodę to małe stworzenie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Bardzo często robię za kocią leżankę Całkiem niespodziewanie pozbyłam się tych wątpliwości dzięk

Przychodzi do mnie klient - czyli kilka wspomnień z pracy w biurze

Trochę żałuję, że nie potrafiłam się spiąć podczas tych 8 miesięcy i napisać czasami co tam u mnie w pracy. Teraz nie jestem w stanie odtworzyć wszystkich ciekawych sytuacji jakie mnie spotkały. W biurze zwykle było spokojnie, ktoś przyszedł zapytać o ofertę, czasami ją kupił. Pisałam mnóstwo maili po angielsku. Od czasu do czasu odbierałam telefon. Zdarzało mi się samodzielnie przygotowywać programy i organizować wycieczki. Praca jak każda inna. Od 9 do 17 od poniedziałku do piątku prawie codziennie to samo. Chyba, że akurat coś się działo i trzeba było gasić pożary. Chciałabym napisać o tym czego się nauczyłam przez te 8 miesięcy. I nie chodzi o to, że nauczyłam się sprzedawać wczasy na MerlinX'ie czy współpracować z ludźmi z branży. Nauczyłam się paru rzeczy o sobie i paru rzeczy o pracy w biurze, których nie dostrzegłam poprzednio. Popełniłam kilka błędów własnych, które na szczęście nie mają wielkich konsekwencji, prócz straconej szansy na dodatkowy zarobek. Choć to może je

Poranne nawyki

Na jednym z kilku blogów, które zdarza mi się czytać, przeczytałam o ludziach, którzy potrafią zrobić całą Wigilię i mieć czystą kuchnię. Tak się składa, że żyłam z taką osobą pod jednym dachem przez 24 lata. Moja babcia potrafiła ogarnąć totalny armagedon i to w przejściowej kuchni, po której biegało najpierw jej 3 dzieci i mąż a w końcu 3 wnucząt i czasami 2 prawnuczki i nie raz dzieci sąsiadów. I jeszcze zdążyła obejrzeć* "Modę na sukces", "Klan" i "M jak Miłość", zawsze wyglądać co najmniej dobrze i świeżo... *tu mam na myśli usiąść i skupić się tylko na oglądaniu, a nie "oglądać" zmywając naczynia i mieszając zupę na jutro jednocześnie To frustrujące zważywszy, że ja robiąc sałatkę z 3 składników mam bałagan w kuchni jakbym robiła Wigilię (dlatego nie robię sałatek). Co więcej nie zawsze wyglądam dobrze i świeżo. Właściwie to wciąż szukam sposobu na to, jak wyglądać z rana jak człowiek. Przy czym ranek kończy się dla mnie w momencie k

Siedemset osiemdziesiąt jeden

Mądrzy ludzie zbadali, że człowiek jest w stanie utrzymywać relacje z 150 osobami na raz. To dużo osób, gdybyśmy chcieli je zmieścić w jednym pokoju. I jednocześnie malutko, patrząc ile osób mamy w znajomych na Facebooku.  Osobiście mam 781 znajomych na Facebooku. Liczba, która robi wrażenie, albo przeraża, jeszcze innych nie rusza. Zależy kto jak na to patrzy. Kiedy udostępnię coś to reaguje na to zwykle kilka - kilkanaście osób. Często te osoby się powtarzają, choć nie zawsze. Nigdy nie dodaje osób, których nie znam, albo znam tylko z widzenia. Dostaje mnóstwo zaproszeń od ludzi, których kojarzę, którzy gdzieś ze mną byli tylko raz, albo mamy po prostu wspólnych znajomych. Nie przyjmuję ich, bo i tak nie widzę postów 90% moich znajomych. Facebook sam mi wybiera kogo mam widzieć, a kto jest mniej interesujący. Po tym jak reaguje na posty innych, często też po tym z kim rozmawiam na Messengerze wie kto jest teraz w kręgu moich 150 osób, z którymi utrzymuję relacje. To straszne,

Wracam na bloga

Dawno tu nie zaglądałam. Miałam wielkie plany o których pisałam w poprzednich postach i w zasadzie nawet nie zaczęłam ich realizować. Nie będę się tłumaczyć dlaczego nie pisałam przez tyle miesięcy. Powiem tylko, że tak jak już wspomniałam nie potrafię skupić się na wielu rzeczach na raz, a w ostatnim czasie miałam na głowie własny ślub i wesele a praca w biurze podróży (którą podjęłam na 8 miesięcy) sprawiała, że nawet w weekendy ciężko mi było coś z siebie wykrzesać. Moja kreatywność zostawała za drzwiami biura, czasami jej resztki realizowały się w organizacji wesela. Porzuciłam nie tylko pisanie bloga, ale też nie bardzo miałam czas na bycie przewodnikiem, uczestniczeniu w życiu miasta, czy na poszerzanie mojej wiedzy. Czy zatem ten czas był stracony?  Od lutego skupiłam się na rzeczach "rozsądnych" m.in. na pracy, która dawała mi stały dochód i prawo do urlopu, L4 itp. Tym razem miałam wolne dwa dni w tygodniu, dzięki temu nie wykończyłam się po dwóch miesiącach jak p

Pierwszy post w 2017 - coś o krajoznawstwie

Tak jakoś wyszło, że ostatnio nic nie pisałam i miałam trochę czasu na przemyślenia o moim blogu i czasie jaki mu poświęcam. Doszłam do wniosku, że tematów mam na co najmniej pół roku regularnego pisania, a przecież wciąż powstają kolejne. Zapisuje je sobie w zeszycie "Do Ogarniania Życia" i zastanawiam kiedy je zacznę realizować. I oto nastał ten dzień, kiedy leżę w łóżku ze stanem podgorączkowym i zaczynam serię wpisów krajoznawczych. Mroźne przedpołudnie nad Wieprzem Ten post siedzi mi w głowie od dłuższego czasu. Co to jest to krajoznawstwo? Mam wrażenie, że jest to słowo z kategorii "jak sama nazwa wskazuje", ale tak naprawdę mało kto wie co to tak naprawdę oznacza. To wydaje się takie proste: krajo- (kraj, kraina) i -znawstwo (wiedza, o czymś). Każde dziecko powie, że krajoznawca to ten co zna jakiś kraj. I przyznam się szczerze, że sama myślałam, że wiem co to znaczy i nie muszę zaglądać do definicji. Do czasu aż jeden z wykładowców zadał nam pytanie &

Łączna liczba wyświetleń