Przejdź do głównej zawartości

Za dużo muszę, za mało chcę

Ostatnio miałam za dużo wolnego i nie mogę się teraz pozbierać. Nie wykorzystałam tego czasu w produktywny sposób. Dużo spałam i niewiele robiłam. Teraz gdy przyszedł poniedziałek prawie wpadłam w panikę, bo sobie przypomniałam ile rzeczy sobie nie rozplanowałam w czasie i teraz mi się skumulowało.

To nie tak, że niczego przez ten czas nie robiłam. Zmusiłam się na przykład do napisania artykułu o zarządzaniu sobą w czasie (co za ironia). Po dwóch dniach wymęczyłam prawie 1200 słów i wysłałam do redakcji. Czekam teraz na poprawki. Jak się ukaże to się pochwalę. Zaczęłam też szyć pierwszą część stroju historycznego, w którym może będę oprowadzać na wiosnę turystów. Nie będzie to jakaś idealna rekonstrukcja, ale niech przynajmniej wygląda na XVII wiek. Zresztą zawsze chciałam zrobić coś takiego. Odwiedziłam też rodzinę i znajomych. Wypoczęłam, pograłam w ulubione gry.

Niby wszystko ok. Tylko dlaczego się stresuję? Bo nagle się okazało, że odłożyłam na później za dużo ważnych spraw. Teraz się zastanawiam jak to wszystko ogarnę. Deadline'y mnie gonią, a wciąż wyskakuje coś nowego do zrobienia. Muszę zrobić tyle rzeczy..

No właśnie i tu jest pies pogrzebany. W tym "muszę" właśnie. Jak myślę o czymś co muszę zrobić to mi się nie chcę. Taka przekora. I pojawia się pytanie dlaczego muszę? A może wcale nie muszę? Znacie to? Tu się pojawiają takie niedobre "misie" - nie chcę mi się. Jak te "misie" mnie dopadną to ciężko mi zrobić nawet to co jest wymagane do realizacji marzeń. Coś czego naprawdę bardzo chcę... I to jest najgorsze. Nawet jeśli się zaprę i stwierdzę, że coś muszę, to zbieram się do tego bardzo długo i jak zacznę coś robić to trwa to strasznie długo. Zero efektywności.
Te niedobre "misie" mają jednak słabe strony. Bardzo nie lubią jak człowiek sobie przypomni po co ma to wszystko zrobić. A najgorzej znoszą wizualizację celów i marzeń. Może nie znikają od razu, ale łatwiej je odgonić, kiedy zamiast "muszę" pojawia się słowo "chcę". To robi wielką różnicę w naszej głowie kiedy zamiast "muszę" w każde zdanie włożymy "chcę".

Dawno już nie mówiłam, że coś chce zrobić, wszystko tylko muszę. A przecież cokolwiek teraz mam do zrobienia jest wynikiem moich świadomych wyborów. Muszę chodzić na zajęcia, bo chcę ukończyć studia. Muszę zrobić prezentację, bo chcę mieć zaliczone ćwiczenia. Muszę napisać artykuł, bo chcę zamknąć ostatni harcerski stopień. Sama sobie to wymyśliłam, wiedziałam doskonale z czym to się wiąże. Muszę znów zacząć stosować się do tego, co opisałam w artykule, bo chcę mieć czas na wszystko i osiągnąć swoje cele.

A g... prawda! Nic nie muszę! Chcę!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym dlaczego warto adoptować zwierzaka

Jedno z pierwszych zdjęć w naszym domu Zanim zdradzę Wam co knuję w najbliższym czasie muszę napisać o jednej z najlepszych decyzji jakie podjęłam te kilka miesięcy temu. Zawsze bałam się odpowiedzialności jaką niesie posiadanie zwierzaka, który przecież zostanie z nami nawet kilkanaście lat i będzie od nas całkowicie zależne. Miałam przed oczami te sytuacje kiedy zwierzę jest chore a mnie nie stać na leczenie, albo kiedy umiera a mnie łamie się serce. Najgorsze jednak byłoby gdybym musiała zwierzaka oddać, bo np. nie mogłabym zabrać go ze sobą tam gdzie się przeprowadzę. Ten fatalizm spowodowany był głównie tym, że nigdy nie było w moim domu psa ani kota, a chomik, o którego wybłagałam rodziców żył tylko rok i bardzo przeżyłam jego śmierć. To wydaje mi się teraz śmieszne. Przecież tyle osób ma zwierzęta. Ja się bałam, że zawiodę to małe stworzenie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Bardzo często robię za kocią leżankę Całkiem niespodziewanie pozbyłam się tych wątpliwości dzięk

Maszyna do szycia potrzebna od zaraz!

Ostatnio szukałam narzuty na wersalkę. Na razie w celu jej przykrycia używam starego koca, ale jest on już bardzo zniszczony i czasami trzeba go zdjąć, żeby go uprać lub po prostu zmienić trochę wygląd pomieszczenia. Założyłam sobie budżet i przeszłam po sklepach z odpowiednim asortymentem. Niestety moje oczekiwania okazały się zbyt wygórowane. Nic mi się nie podobało! Pomijam już fakt, że mój budżet był wystarczający, żeby kupić coś w Pepco, ale już za niski, by zajrzeć do Home&you. Nawet w tych lepszych sklepach nie było niczego godnego uwagi i ceny widniejącej na metce. Miałam jeszcze możliwość przeszukania ciuchlandów, ale raz, że nigdy nie umiałam wyszukiwać niczego wartościowego w takich sklepach, a dwa nie bardzo podobała mi się perpektywa kupienia czegoś starego i śmierdzącego środkami, którymi spryskują rzeczy. To nie tak, że mam coś przeciwko używanym rzeczom. Wręcz przeciwnie. Wiekszość moich ubrań noszę po kimś i są to zazwyczaj moje najlepsze ciuchy, na które normalnie

Ten moment kiedy już wiesz co chcesz w życiu robić

Gdy byłam na praktykach w AIP Lublin, chodziłam z prezentacją o Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości do lubelskich studentów. Docelowo mieli być to studenci potencjalnie zainteresowani przedsiębiorczością, biznesem i innowacjami. Przyszli właściciele firm, dla których właśnie istnieje AIP. Częścią prezentacji, gdzieś na początku, było pytanie w stylu: Kto chce pracować dla kogoś a kto chce prowadzić własną firmę? Miało to pobudzić studentów do refleksji co chcą w życiu robić. Zwykle mało kto odpowiadał na to pytanie, choć wymagało tylko podniesienia ręki jak na głosowaniu. Nawet ludzie z V roku, stojący już u progu życia bez zniżek studenckich, mieli miny jakby nigdy się nad tym nie zastanawiali. Na początku był to dla mnie szok. Ja swoją wizję w jaki sposób chcę pracować mam od dziecka. I wiadomo, że życie mi te plany zweryfikowało, że zmieniły mi się kilka razy moje cele, że niektóre plany to pobożne życzenia, ale ja w danym momencie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć

Łączna liczba wyświetleń