Mądrzy ludzie zbadali, że człowiek jest w stanie utrzymywać relacje z 150 osobami na raz. To dużo osób, gdybyśmy chcieli je zmieścić w jednym pokoju. I jednocześnie malutko, patrząc ile osób mamy w znajomych na Facebooku.
W moim życiu przewinęło się wiele osób i tak myślę, że ta liczba znajomych na Facebooku to może być połowa ludzi, którzy mieli na mnie jakiś wpływ. Wiadomo, że niektórzy po prostu nie mają Facebooka, inni mnie już nie pamiętają, jeszcze inni stwierdzili, że nie jestem im w żaden sposób potrzebna i zwyczajnie mnie nie zapraszają. Wiem, że są osoby, które mnie usunęły ze znajomych, bo nie utrzymywałam z nimi relacji. Swoją drogą nigdy nie próbowałam z nikim utrzymywać relacji na siłę. Jak ktoś chce to do mnie napisze. Bardzo rzadko piszę pierwsza, chyba że mam coś ważnego do przekazania. Z dzwonieniem jeszcze gorzej ;) czasami mi ciężko się przełamać by zadzwonić. Nie lubię dzwonić tylko po to, żeby poplotkować, wolę się spotkać. Rozmowy telefoniczne mnie stresują. Mam taką obawę, że zadzwonię w nieodpowiednim momencie. Podobno to przechodzi z czasem. Oby, bo przecież telefon wciąż jest podstawą w pracy i bez niego ciężko żyć. W szkole też raczej czekałam na zaproszenie do kółeczka. Nie odzywałam się jak ktoś o coś nie zapytał. Bardzo często stałam sama pod salą, bo bałam się, że zostanę odrzucona. Mimo to mam 781 znajomych na Facebooku. A miałam jeszcze więcej. Nie wiem czy to dobrze, wiem tylko, że wśród tych ludzi jest tylko kilka osób, które mogę nazwać przyjaciółmi. Tylko mały procent osób, którym mogę powiedzieć "Hej! Udało mi się coś." i ich to obejdzie, ucieszy, cokolwiek. Może troszeczkę więcej przejęłoby się gdyby stało mi się coś złego. To normalne.
Kiedyś miałam gorszy dzień i napisałam smutny post na Facebooku. Napisało do mnie 4 osoby z pytaniem co się dzieje. Najszybsza była osoba, po której się w ogóle nie spodziewałam, że się odezwie. Dlatego nie robię czystki, nie usuwam znajomych, których nie widziałam od dawna i którzy zazwyczaj nie reagują na moje posty. Może wśród nich jest ktoś, kto jest taki kto się na co dzień nie rzuca w oczy, a w razie czego będzie mógł pomóc. Może kiedyś ta osoba będzie szukać czegoś, a ja akurat będę w stanie pomóc. Ewentualnie odwrotnie, ja czegoś będę szukać i akurat zgłosi się ktoś, z kim nie rozmawiałam od lat, ale mamy siebie na Facebooku. To, że nie poznajemy się już na ulicy nie przeszkadza mi wcale.
Liczba znajomych na Facebooku może być pewnym kapitałem. Ludzie biznesu, freelancerzy, menagerowie, sprzedawcy, blogerzy potrzebują wielu kontaktów. Organizowane są specjalne spotkania i eventy networkingowe. Tylko po to, by ludzie mogli się spotkać, poznać i wymienić kontaktami/wizytówkami. Networking to tworzenie sieci znajomych właśnie, tak jak na Facebooku. Bez tego się nie da pozyskać nowych klientów, ani inwestorów. Czasami tylko tak można znaleźć pracę. "Po znajomości", ale nie u znajomego taty, czy wujka. Tylko u naszego znajomego, którego zdobyliśmy sami i któremu przedstawiliśmy się na tyle interesująco, że się nami zainteresował i postanowił dać nam szansę. Warto jednak uważać i budować sieć z samych wartościowych ludzi. Wtedy się nie pogubimy i będziemy mogli wykorzystać ją w 100%.
Paulina
Komentarze
Prześlij komentarz