Jest niedziela 8.00 a ja już jestem wyspana i po śniadaniu. Niby nic nadzwyczajnego, zwykle muszę wstawać o 7.00 a nawet wcześniej gdy mam wycieczki. Problem polega na tym, że o ile jestem wstanie wstać o 5.30 (jak muszę) i dobrze się czuję, o tyle o 7 rano wpadam chyba w jakąś fazę snu, która mi nie pozwala się obudzić. Przynajmniej w lecie tak jest i nie mogę się przestawić, bo próbowałam. Zmiana czasu na letni jest jakimś koszmarem trwającym pół roku i kończącym się w ostatnich dniach października, kiedy cofamy zegarki na czas zimowy. Wszyscy wtedy narzekają, że znowu muszą się przestawiać, że to zbyteczne i powoduje choroby, a ja nie mogę się doczekać.
Podobno to czas letni jest naturalny dla Polski. Dla mnie naturalny jest czas zimowy i to w zimie jest mi łatwiej funkcjonować w świecie wstającym o 7 rano i podążającym na 9 do biur i na uczelnie. Być może związek z tym ma to, że urodziłam się w zimie. A może po prostu tak mam i nic tego nie zmieni? Jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze tak ma?
Miłego dnia!
Paulina
Komentarze
Prześlij komentarz