Przejdź do głównej zawartości

Wychodzę z szuflady!

Choć na to nie wyglądam (zwłaszcza teraz, po tych wszystkich kursach harcerskich i z zakresu turystyki, gdzie uczyli mnie bycia liderką i inicjatorką wszelkich aktywności) zawsze nią byłam: szarą myszką nie wychylającą się z kąta, siedzącą cicho i nie narzucającą się. Zawsze byłam nieśmiała, skryta i miałam trudności w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji. Nie potrafiłam się przełamać w wielu kwestiach, choćby w kwestii tego bloga, który ma już kilka lat i prawie nikt o nim nie wie. Moje obawy są irracjonalne, ale je mam nawet teraz, kiedy postanowiłam przestać się kryć z pisaniem i pokazać przyjaciołom ten mój skrawek Internetu...

Dlaczego pisałam w tajemnicy nawet przed najbliższymi? Sama nie wiem... Chyba taki mój urok, że chcę wszystko dopracować do perfekcji zanim komuś pokażę, a przecież ten blog nie jest idealny. I nigdy nie będzie. Są na nim posty pełne błędów, zbyt dziecinne, albo nawet głupie. Mam specyficzny gust w kwestii kolorów, tła i czcionki, o czym się przekonałam niedawno podczas prezentacji na zajęciach i wiem, że nie wszystkim się to podoba. Mam obawę, że będę się komuś narzucać ze swoimi myślami, czy poglądami, których staram się nie zamieszczać, ale i taki post można tu znaleźć. Po prostu nie mam śmiałości i o zgrozo: co będzie jak się ludziom spodoba? albo w ogóle nie spodoba? albo sama nie wiem? może lepiej zostać anonimem?

Ciężko z takimi obawami w ogóle się odzywać. Zwłaszcza, gdy nie jestem pewna, czy jestem gotowa na reakcje przyjaciół, którzy zobaczą, że mam przed nimi tajemnice. Dostanę pewnie opiernicz od kilku osób, że się nie pochwaliłam i tyle. Z drugiej strony moi przyjaciele mnie wspierają choćby z końca świata, więc czego tu się bać? Chyba tylko sukcesu ;)

Zmieniłam się. Ukończone kursy, moje studia i moje decyzje bardzo na mnie wpłynęły. Zwłaszcza ostatni rok. Nadal czuję się szarą myszką, pełną obaw i nieśmiałości, ale teraz mam wypracowane sposoby, by tą nieśmiałość przełamywać i docierać do ludzi ze swoją wiedzą i pasją, którą wciąż rozwijam i której w zasadzie na tym blogu nie ma, ale i to się zmieni. Chcę tego bloga wykorzystać do pokazania czym dla mnie jest m.in. krajoznawstwo i turystyka. Potrzebowałam wielu prób i błędów, by do tego dojść, ale może w końcu uda mi się te rzeczy, którymi żyję przenieść tutaj i nie pisać tylko o tym co mnie wkurza, albo czemu nie mogę spać...

Zanim opublikuję tego posta, przeczytam go co najmniej 20 razy. Jeśli są tu jakieś błędy pewnie ich nie wyłapię, bo nigdy nie byłam najlepsza z polskiego, mimo że czytam bardzo dużo i teoretycznie znam zasady gramatyki, ortografii i interpunkcji. Nad tym też pracuję, bo wstyd. Myślałam nawet o poprawieniu błędów w tych starych wpisach, ale stwierdziłam, że taka byłam i tak je zostawię jak wtedy napisałam. Może kiedyś przeniosę tego bloga, to wykasuje to co było, ale teraz wyjątkowo chcę te posty zostawić.

Drodzy przyjaciele i znajomi, moja nieśmiałość i skrytość sięga tak głęboko, że chyba nawet przed samą sobą nie chciałam się przyznać do tego. Nie bądźcie źli na mnie za to, że nie pokazałam Wam tej części siebie jaką jest blogowanie. Robię to od wielu lat i nigdy się z tym nie ujawniłam. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Teraz chcę po prostu wyjść z kolejnej mojej strefy komfortu i przełamać kolejną barierę. Długo do tej decyzji dojrzewałam i bardzo to przeżywam. Co z tego wyniknie? Sama nie wiem, ale wiem, że chcę pisać dla siebie, bo i tak będę to robić, czy tutaj, czy do szuflady. Nie ważne, czy to się komuś spodoba czy nie.

Paulina

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O tym dlaczego warto adoptować zwierzaka

Jedno z pierwszych zdjęć w naszym domu Zanim zdradzę Wam co knuję w najbliższym czasie muszę napisać o jednej z najlepszych decyzji jakie podjęłam te kilka miesięcy temu. Zawsze bałam się odpowiedzialności jaką niesie posiadanie zwierzaka, który przecież zostanie z nami nawet kilkanaście lat i będzie od nas całkowicie zależne. Miałam przed oczami te sytuacje kiedy zwierzę jest chore a mnie nie stać na leczenie, albo kiedy umiera a mnie łamie się serce. Najgorsze jednak byłoby gdybym musiała zwierzaka oddać, bo np. nie mogłabym zabrać go ze sobą tam gdzie się przeprowadzę. Ten fatalizm spowodowany był głównie tym, że nigdy nie było w moim domu psa ani kota, a chomik, o którego wybłagałam rodziców żył tylko rok i bardzo przeżyłam jego śmierć. To wydaje mi się teraz śmieszne. Przecież tyle osób ma zwierzęta. Ja się bałam, że zawiodę to małe stworzenie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Bardzo często robię za kocią leżankę Całkiem niespodziewanie pozbyłam się tych wątpliwości dzięk

Maszyna do szycia potrzebna od zaraz!

Ostatnio szukałam narzuty na wersalkę. Na razie w celu jej przykrycia używam starego koca, ale jest on już bardzo zniszczony i czasami trzeba go zdjąć, żeby go uprać lub po prostu zmienić trochę wygląd pomieszczenia. Założyłam sobie budżet i przeszłam po sklepach z odpowiednim asortymentem. Niestety moje oczekiwania okazały się zbyt wygórowane. Nic mi się nie podobało! Pomijam już fakt, że mój budżet był wystarczający, żeby kupić coś w Pepco, ale już za niski, by zajrzeć do Home&you. Nawet w tych lepszych sklepach nie było niczego godnego uwagi i ceny widniejącej na metce. Miałam jeszcze możliwość przeszukania ciuchlandów, ale raz, że nigdy nie umiałam wyszukiwać niczego wartościowego w takich sklepach, a dwa nie bardzo podobała mi się perpektywa kupienia czegoś starego i śmierdzącego środkami, którymi spryskują rzeczy. To nie tak, że mam coś przeciwko używanym rzeczom. Wręcz przeciwnie. Wiekszość moich ubrań noszę po kimś i są to zazwyczaj moje najlepsze ciuchy, na które normalnie

Ten moment kiedy już wiesz co chcesz w życiu robić

Gdy byłam na praktykach w AIP Lublin, chodziłam z prezentacją o Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości do lubelskich studentów. Docelowo mieli być to studenci potencjalnie zainteresowani przedsiębiorczością, biznesem i innowacjami. Przyszli właściciele firm, dla których właśnie istnieje AIP. Częścią prezentacji, gdzieś na początku, było pytanie w stylu: Kto chce pracować dla kogoś a kto chce prowadzić własną firmę? Miało to pobudzić studentów do refleksji co chcą w życiu robić. Zwykle mało kto odpowiadał na to pytanie, choć wymagało tylko podniesienia ręki jak na głosowaniu. Nawet ludzie z V roku, stojący już u progu życia bez zniżek studenckich, mieli miny jakby nigdy się nad tym nie zastanawiali. Na początku był to dla mnie szok. Ja swoją wizję w jaki sposób chcę pracować mam od dziecka. I wiadomo, że życie mi te plany zweryfikowało, że zmieniły mi się kilka razy moje cele, że niektóre plany to pobożne życzenia, ale ja w danym momencie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć

Łączna liczba wyświetleń