Przejdź do głównej zawartości

:)

Właśnie zobaczyłam, że najczęściej piszę o pisaniu ;) To chyba niezbyt normalne. W każdym razie śmiesznie to wygląda, ale czemu nie? Lepiej pisać o pisaniu niż o niczym. Zwłaszcza jeśli ma się cokolwiek na ten temat do powiedzenia. Dawno już nie napisałam posta i zastanawiam się czy mam o czym pisać. Chyba się ostatnio trochę uspokoiłam i nie mam tematów. Miejmy nadzieję, że nie zarzucę pisania całkowicie. Przypomniało mi się jak dawno temu razem z młodszym bratem odkrywaliśmy Internet. Nie pamiętam ile miałam lat kiedy dostaliśmy pierwszy komputer. Internet rodzice podłączyli nam może z rok później. Wtedy była moda na fotoblogi i inne takie. Nikt nie słyszał o Facebooku, przynajmniej nie w naszym otoczeniu. My ambitnie zakładaliśmy śmieszne blogi na różnych portalach. Nie pamiętam o czym wtedy pisałam. Gdybym kiedyś przez przypadek trafiła na takiego mojego bloga chyba bym pękła ze śmiechu. Nie mam tym bardziej pojęcia o czym mógł pisać mój młodszy brat. Zresztą zazwyczaj szybko zapominaliśmy jakie mieliśmy nicki, albo hasła. I zakładało się kolejne konto. Śmieszne to były czasy. Wiadomo mieliśmy jeden komputer więc jak ktoś wchodził do pokoju to wyłączało się monitor tak jakbyśmy oglądali coś niedozwolonego. Oczywiście ja nie mogłam przeczytać co pisał mój brat i on nie mógł zaglądać w monitor jak ja pisałam. Chyba zostało mi to do dziś. Nikt nigdy nie powiedział mi czy piszę dobrze czy źle. O czym powinnam pisać i jak. Nikt nie opiniował mojej pisaniny, bo nikomu jej nie pokazywałam. Oczywiście kiedyś blokowałam komentarze. Teraz możecie mnie objechać ile wlezie. Oczywiście jeśli ktoś tylko ma na to ochotę.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym dlaczego warto adoptować zwierzaka

Jedno z pierwszych zdjęć w naszym domu Zanim zdradzę Wam co knuję w najbliższym czasie muszę napisać o jednej z najlepszych decyzji jakie podjęłam te kilka miesięcy temu. Zawsze bałam się odpowiedzialności jaką niesie posiadanie zwierzaka, który przecież zostanie z nami nawet kilkanaście lat i będzie od nas całkowicie zależne. Miałam przed oczami te sytuacje kiedy zwierzę jest chore a mnie nie stać na leczenie, albo kiedy umiera a mnie łamie się serce. Najgorsze jednak byłoby gdybym musiała zwierzaka oddać, bo np. nie mogłabym zabrać go ze sobą tam gdzie się przeprowadzę. Ten fatalizm spowodowany był głównie tym, że nigdy nie było w moim domu psa ani kota, a chomik, o którego wybłagałam rodziców żył tylko rok i bardzo przeżyłam jego śmierć. To wydaje mi się teraz śmieszne. Przecież tyle osób ma zwierzęta. Ja się bałam, że zawiodę to małe stworzenie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Bardzo często robię za kocią leżankę Całkiem niespodziewanie pozbyłam się tych wątpliwości dzięk

Maszyna do szycia potrzebna od zaraz!

Ostatnio szukałam narzuty na wersalkę. Na razie w celu jej przykrycia używam starego koca, ale jest on już bardzo zniszczony i czasami trzeba go zdjąć, żeby go uprać lub po prostu zmienić trochę wygląd pomieszczenia. Założyłam sobie budżet i przeszłam po sklepach z odpowiednim asortymentem. Niestety moje oczekiwania okazały się zbyt wygórowane. Nic mi się nie podobało! Pomijam już fakt, że mój budżet był wystarczający, żeby kupić coś w Pepco, ale już za niski, by zajrzeć do Home&you. Nawet w tych lepszych sklepach nie było niczego godnego uwagi i ceny widniejącej na metce. Miałam jeszcze możliwość przeszukania ciuchlandów, ale raz, że nigdy nie umiałam wyszukiwać niczego wartościowego w takich sklepach, a dwa nie bardzo podobała mi się perpektywa kupienia czegoś starego i śmierdzącego środkami, którymi spryskują rzeczy. To nie tak, że mam coś przeciwko używanym rzeczom. Wręcz przeciwnie. Wiekszość moich ubrań noszę po kimś i są to zazwyczaj moje najlepsze ciuchy, na które normalnie

Ten moment kiedy już wiesz co chcesz w życiu robić

Gdy byłam na praktykach w AIP Lublin, chodziłam z prezentacją o Akademickich Inkubatorach Przedsiębiorczości do lubelskich studentów. Docelowo mieli być to studenci potencjalnie zainteresowani przedsiębiorczością, biznesem i innowacjami. Przyszli właściciele firm, dla których właśnie istnieje AIP. Częścią prezentacji, gdzieś na początku, było pytanie w stylu: Kto chce pracować dla kogoś a kto chce prowadzić własną firmę? Miało to pobudzić studentów do refleksji co chcą w życiu robić. Zwykle mało kto odpowiadał na to pytanie, choć wymagało tylko podniesienia ręki jak na głosowaniu. Nawet ludzie z V roku, stojący już u progu życia bez zniżek studenckich, mieli miny jakby nigdy się nad tym nie zastanawiali. Na początku był to dla mnie szok. Ja swoją wizję w jaki sposób chcę pracować mam od dziecka. I wiadomo, że życie mi te plany zweryfikowało, że zmieniły mi się kilka razy moje cele, że niektóre plany to pobożne życzenia, ale ja w danym momencie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć

Łączna liczba wyświetleń