Ksawery bawi się w Europie w najlepsze. Wiatr wieje strasznie nawet tu na wschodzie Polski. Do tego zamiecie śnieżne nie ułatwiają nam życia. Ja szczerze mówiąc nie zamierzam się ruszać z domu, chyba że będę musiała. Huragan raczej nie zwieje starego dachu kamienicy, w której mieszkam. Celowo nie używam lansowanej przez media nazwy "orkan". Ksawery jest huraganem, zgodnie z definicją. Nie jest może tak silny jak huragany nękające wybrzeże USA, ale nadal zachowuje cechy huraganu. To głupie, że media używają nazwy "orkan", które odnosi się do konkretnego zjawiska pogodowego w konkretnej części świata. Jestem ciekawa czy choć część dziennikarzy zajrzała do słownika wyrazów obcych, albo encyklopedii.
Jedno z pierwszych zdjęć w naszym domu Zanim zdradzę Wam co knuję w najbliższym czasie muszę napisać o jednej z najlepszych decyzji jakie podjęłam te kilka miesięcy temu. Zawsze bałam się odpowiedzialności jaką niesie posiadanie zwierzaka, który przecież zostanie z nami nawet kilkanaście lat i będzie od nas całkowicie zależne. Miałam przed oczami te sytuacje kiedy zwierzę jest chore a mnie nie stać na leczenie, albo kiedy umiera a mnie łamie się serce. Najgorsze jednak byłoby gdybym musiała zwierzaka oddać, bo np. nie mogłabym zabrać go ze sobą tam gdzie się przeprowadzę. Ten fatalizm spowodowany był głównie tym, że nigdy nie było w moim domu psa ani kota, a chomik, o którego wybłagałam rodziców żył tylko rok i bardzo przeżyłam jego śmierć. To wydaje mi się teraz śmieszne. Przecież tyle osób ma zwierzęta. Ja się bałam, że zawiodę to małe stworzenie i nigdy sobie tego nie wybaczę. Bardzo często robię za kocią leżankę Całkiem niespodziewanie pozbyłam się tych wątpliwości dzięk
Komentarze
Prześlij komentarz